poniedziałek, 25 marca 2013

Dzięki morsowaniu ...

Sezon nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Zima mimo ostrej walki jest skazana na porażkę i wkrótce nadejdzie wiosna. A może od razu lato. W tym sezonie ilość kapiących się wzrosła kilkukrotnie. Mam więc prośbę o podzielenie się informacją czy morsowanie wpłynęło na coś pozytywnie lub negatywnie w Waszym życiu. Czy jesteście zdrowsi, a może przez to zachorowaliście, nosicie mniej ubrań, wyleczyliście się z jakichś nietypowych schorzeń, zaczęliście robić coś ciekawego, np jeździć zima na rowerze lub biegać. Można podawać w komentarzach lub przesłać na maila. Informacje z maila umieszczę w poście bez podawania informacji o konkretnej osobie. Adres mailowy w zakładce "kontakt". .

6 komentarzy:

  1. Zacznę od siebie. Udało mi się zastopować 2-3 infekcje. Nie dostałem depresji w tak pochmurną zimę. Zmniejszyłem ilość warstw ubrań o jedną. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja zacząłem się ruszać, jednak przed wejściem do wody rozgrzewka jest wskazana. Poza tym tej zimy pojeździłem też trochę na rowerze co na bank wpłynęło na ogólną kondycję. Więcej ruchu - to musi wyjść na dobre.

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja wreszcie jestem w swoim żywiole. Nie lubię bowiem upałów.

    OdpowiedzUsuń
  4. dla mnie
    1) zima nabrała nowego znaczenia, ambiwalentnie patrzę na przyjście wiosny ;)
    2) w sumie niewielkim nakładem czasu i sprzętu można robić coś "hardcorowego" :)
    3) przesunęła się moja "strefa komfortu" - śpię w temp. 17 stopni, po dworze chodzę teraz w bluzie tzw. "hoodie" i daję radę :) (ale to nie tylko zasługa morsowania 1x w tygodniu ale całościowe podejście)
    4) co do odporności to też prawda że się nie przeziębiam ale po pierwszym razie z Wami w grudniu trochę za wcześnie zacząłem kozaczyć z lekką odzieżą i wylądowałem na zwolnieniu 2 dni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacząłem morsować w grudniu 2011, czyli mam za sobą półtora sezonu. Wcześniej dość często łapałem jakieś dokuczliwe infekcje, tak zazwyczaj 3-4 w sezonie jesienno-zimowo-wiosennym. Mijającej zimy przeziębiłem się w sumie tylko raz (po kąpieli w basenach termalnych, a nie w przeręblu), a kiedy czuję, że zbiera mi się na katar to biorę długi zimny prysznic przed snem i rano przechodzi. Zatem na pewno czuję się bardziej odporny.
    Potwierdzam, to co pisze Zbig - przesunęła mi się strefa komfortu termicznego, ubieram się lżej niż poprzednio.
    Trudno mi jednoznacznie potwierdzić, czy czuję więcej energii - staram się być dość aktywny, więc nie wiem co jest skutkiem a co przyczyną.
    Zimę lubiłem zawsze, ale teraz lubię bardziej.

    OdpowiedzUsuń