poniedziałek, 4 marca 2013

10 w skali beauforta

Niedzielnemu morsowaniu towarzyszył bardzo silny wiatr. Według stacji meteo dochodził w porywach do 26 m/s, czyli prawie sztorm. Fale na jeziorze oczywiście nie powstawały bo ciągle jest lód. Dla morsa wiatr to dodatkowe wyzwanie, gdyż po rozebraniu się jest dotkliwie zimno. Za to łatwiej się wchodzi do wody, bo pod wodą wiatr nie wieje. Po wyjściu z wody nie ma poczucia chłodu, bo skóra jest znieczulona. Jednak lepiej nie wystawiać się na działanie wiatru gdyż wychłodzenie następuje o wiele szybciej niż przy bezwietrznej pogodzie.
Wiatr rozgonił chmury więc przez chmury przebijał się błękit nieba, rzadkość tej zimy. Jako, że nie zdążyłem dołączyć do grupy niedzielnej (przyjechałem na koniec), w wodzie siedziałem sam. Ma to też swoje plusy. Można w ciszy i spokoju kontemplować przyrodę i zjednoczyć się z kosmosem. ;) Nie polecam oczywiście niedoświadczonym osobom bez znajomości akwenu. :)
Zdjęć brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz