środa, 15 stycznia 2014

WOŚP 12.01., Jeszcze więcej wrażeń

tym razem jako pierwszy napisał relację Łukasz - dziękuję.
Od siebie dopiszę także, ale nie dzisiaj

"Ostatnia niedziela była inna niż pozostałe. Poza tym, że nad glinianką Hosera tradycyjnie zebrała się grupa Morsów. I że jak zwykle dopisywał humor. A powodów było kilka. Ów dzień przywitał nas silnym wiatrem połączonym z deszczem. Oczywiście, dla Morsa to żadna przeszkoda - wszak w wodzie zawsze tak samo ciepło. Toteż zgromadziła się grupa nie mniej liczna, a wręcz przeciwnie, bo z okazji WOŚP przyszło nas jeszcze więcej. Morsów i Foczek oczywiście. Starszych i młodszych. Tych z soboty, jak i z niedzieli. I tych doświadczonych, i zupełnych nowicjuszy, którzy już zdążyli uzależnić się od endorfiny i z niecierpliwością oczekują na kolejny raz. Organizacja też niecodzienna. Tym razem, po odpowiedniej rozgrzewce, do wody weszliśmy wszyscy jednocześnie. Tylko fala tsunami leniwie uniosła łabędzie dryfujące po tafli lodowatej wody. Nie powstrzymały nas okrutne warunki atmosferyczne, a wręcz zachęciły do tego, żeby jeszcze bardziej energicznie wejść do wody i skacząc z radości zaintonować piosnkę z przeręblowego repertuaru: "Szła dzieeczka do staweczka" czy "Morsów opowieści". A nietypowy jak na tę porę roku brak skorupy lodowej, pozwolił co niektórym nawet popływać. I to są dopiero wrażenia!"

Tak jest. Były nowe osoby: Anna, Beata, kolega, którego imienia nie znam.
Przyszły także osoby, które zaczynały tydzień wcześniej i spodobało im się.

Dzięki Ewelinie i Pepegi TV będziemy mieć piękny film. Musimy jednak jeszcze trochę poczekać.

Nasz kolega Tomek nie mógł być obecny w Pruszkowie. Przysłał jednak dowód ze Żnina:
http://youtu.be/l3cbhLgtzfc

A tu na zachętę parę zdjęć:








4 komentarze:

  1. Istotnie, pogoda nam wybitnie nie sprzyjała. Ale pierwszy raz zdarzyło mi się, że śpiewałem stojąc sobie w zimnej wodzie - i bardzo mi się to spodobało. Może jakiś hymn morsów byśmy zaadoptowali i zawsze śpiewali sobie w wodzie? Mnie najbardziej podobało się "szła dzieweczka do staweczka, zamarzniętego" :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nowy kolega, którego imienia nie znam", nazywa się Piotrek. A o tym, jak bardzo morsowanie jest zaraźliwe, świadczy fakt, że już w środę wieczorem wyskoczył z nami nad jeziorko Czerniakowskie. Niedługo zostanie ogłoszona pandemia...

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak tam nagranie video z naszego występu live? Chętnie zobaczyłbym, jak to wyglądało z boku. Przy okazji przypomniałbym sobie tekst piosenek...

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie na pewno, ale jak jużpisałam na FB koledzy potrzebują czasu.
    Na pewno będziemy zadowoleni z rezultatu :)

    OdpowiedzUsuń