To relacja Jacka
Na koniec Ania podziękowała i dumna (z
dyplomem w ręce) pojechała do domu.
Nasze
grono wciąż się powiększa, co bardzo cieszy ale pozwolę sobie przypomnieć o
poważnej rozgrzewce, na co część z nas nie zwraca uwagi. Kilka podskoków,
przysiadów i pajacyków to (jak uważam) za mało.
"A
dzisiejszą relację napiszę ja – dumny tata Ani (najmłodszej Foczki wśród nas).
Pewnie
część z Was już widziała pierwszą kąpiel mojej córy z zeszłego tygodnia:
Dziś Ania znów „wskoczyła” na moment
do wody:
ale główna atrakcja czekała na Nią na
brzegu: Morsy i Foczki naszego klubu ustawili się do wspólnego zdjęcia a Mirek
(jako przedstawiciel starszyzny) wręczył Ani dyplom dla najmłodszej Foczki.
Było przy tym pełno braw a nawet odśpiewano STOOO LAAAAT.
Tu wspólne
zdjęcie:
Rozgrzewka
przed morsowaniem ma na celu zdecydowane przyspieszenie akcji serca, które to w
zimnej wodzie mocno zwalnia. Wczoraj, kilkoro z nas skakało na skakance –
świetny pomysł! Do tego w naszym parku mamy cudowną rzecz: górkę. Uważam, że
morsowanie to zdrowy styl życia. Sam gdy zacząłem się moczyć, zacząłem też
biegać. Zatem polecam z własnego doświadczenia: trochę biegu (na przemian:
trucht, ostro do przodu i znów truchcik a na koniec 3-5 razy ostro pod górkę).
Nikomu krzywda się nie stanie a wręcz przeciwnie: szybki oddech da znać, że
serce pompuje ile sił i...można wchodzić do wody.
No
to nie przynudzam już więcej, są wśród nas przecież starsi ode mnie J
Aaaa
i podziękowania za „płynną rozgrzewkę” – spróbuję wieczorem."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz